marca 23, 2009

Samaria - najdłuższy wąwóz


Ten zadziwiająco piękny wąwóz, mający 18 km długości, jest najdłuższy w Europie. Park narodowy otaczający wąwóz jest jedynym miejscem, gdzie występuje kreteński, dziki koziorożec kri-kri, lecz trudno go zobaczyć, gdyż wokół jest zbyt wielu ludzi.
Wędrówka przez wąwóz jest ciężką pracą, zwłaszcza na wiosnę, gdy strumyk staje się rwącym potokiem. Na początku i z końcem sezonu istnieje nawet niebezpieczeństwo powodzi, czego nie należy lekceważyć. W 1993 r. zginęło tutaj kilku turystów, których woda zmyła do morza. Z tego względu, w pierwsze i ostatnie trzy tygodnie sezonu, wstęp na teren wąwozu uzależniony jest od warunków pogodowych. Turystom zjawiającym się po 16.00 zezwala się wyłącznie na przejście kilku kilometrów w głąb wąwozu. Strażnicy leśni patrolują cały teren, przed nadejściem nocy wypraszając wszystkich spóźnialskich. Obozowanie w wąwozie jest surowo zabronione.
Sam wąwóz zaczyna się przy ksilóskala („drewnianych schodach”), ścieżce idącej ostro w dół z południowej krawędzi płaskowyżu Omalós. Tutaj, na początku szlaku, naprzeciw skalnego czoła góry Gíngilos, wylewające się z autobusów tłumy rozdzielają się. Prawdziwi piechurzy równo maszerują w dół, podczas gdy inni przeciągają śniadanie, kontemplują godzinami wschód słońca. Droga w dół początkowo biegnie w krajobrazie alpejskim: sosnowy las, dzikie kwiaty i bardzo niekreteńska zieleń – zielony szok przeżywa się wiosną, gdy strumień jest najbardziej wezbrany (i czasami niebezpieczny). Trasa usiana jest maleńkimi kościółkami i punktami widokowymi. W połowie drogi znajduje się opuszczona miejscowość Samariá, obecnie strażnica, z grillami i brudnymi toaletami. Dalej w dół ścieżka staje się płaska, a ściany wąwozu schodzą do najwęższego punktu (sideréspórtes, „żelazne bramy”). Stając w środku, można dotknąć obu popękanych ścian i patrzeć, jak stromo wznoszą się na wysokość około 300 metrów.
Posuwając się przeciętnym tempem z regularnymi postojami, schodzi się na dół w czasie 5 do 6 godzin – w górę znacznie dłużej. Droga jest ciężka (zwykle daje się to odczuć dopiero następnego dnia), szlak wyboisty, tak więc porządne buty są niezbędne. Po drodze jest mnóstwo wody – źródełka i potoczki (z wyjątkiem niektórych lat we wrześniu i październiku), lecz nie ma nic do jedzenia.
Agnieszka K

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz